Giecz - gród pierwszych PiastówREZERWAT ARCHEOLOGICZNY w GIECZU
GRÓD, MUZEUM, WYKOPALISKA, LITERATURA ARCHEOLOGICZNA
Aktualizacja – 20.07.2015. Witamy

Borys Paszkiewicz

Monety z wykopalisk w Gieczu

Badania archeologiczne w Gieczu w latach 1949–1995 przyniosły łącznie 349 monet i 1 plombę. Z nich 2 monety pochodzą ze stanowiska 2 — grobla, 8 monet ze stanowiska 4 — grodzisko, jedna zaś ze stanowiska 15 — cmentarzysko. Pozostałych 338 monet odkryto na stanowisku 3 — kościół św. Mikołaja, zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz kościoła, a znakomita ich większość pochodzi z przesiewania ziemi z wykopów, bez dokładniejszej lokalizacji.

51 monet i obiekt, który interpretujemy jako plombę, z badań w latach 1950–52, nie powróciły z ekspertyzy prof. Mariana Gumowskiego. Dziś znamy je tylko z rękopisu tegoż badacza pt. Monety w Gieczu, sporządzonego w Toruniu 26 XI 1954 r., przechowywanego w archiwum Rezerwatu Archeologicznego w Gieczu. Praca ta, opisująca oprócz monet również kawałki metalu, które, zdaniem M. Gumowskiego, mogły mieć związek z ważeniem kruszców — jest nader niedokładna, a miejscami wręcz bałamutna. W kilku ważnych przypadkach nie sposób dziś odgadnąć, jaką w istocie monetę znaleziono rękopis ma wszakże jedną zaletę: monety wylicza wyraźnie, nie pozostawiając wątpliwości co do liczby sztuk. W miarę wiernie też przekazuje metryki archeologiczne.

Pozostałych 298 monet: 9 znalezionych w latach 1949–60, 276 z sezonu 1993, 12 z 1994 i 1 z sezonu 1995, przechowywanych jest w zbiorach Rezerwatu Archeologicznego w Gieczu — oddziału Muzeum Pierwszych Piastów na Lednicy; opracowanie niniejsze opiera się na ich autopsji 1. Ośmiu monet nie udało się określić z powodu uszkodzeń i korozji.

Najstarszymi znalezionymi w Gieczu monetami jest 6 denarów krzyżowych późnych odmian, pochodzących z 2. połowy XI w. lub nawet samego początku XII stulecia (przynależność do tej grupy jednego, nieczytelnego okazu, jest hipotetyczna, ale bardzo prawdopodobna). Wszystkie te monety wystąpiły na grodzisku bądź w jego sąsiedztwie (stan. 2 i 4), nie wiadomo jednak, czy wyłącznie w kontekście osadniczym, gdyż na grodzisku stoi również kościół św. Jana Chrzciciela o wczesnośredniowiecznej metryce. Niektóre więc monety mogły należeć do znalezisk tzw. kościelnych.

Denary krzyżowe, anonimowe monety z krzyżami z 2. połowy X i z XI w., występujące masowo w polskich skarbach XI w., od dawna ciekawiły polskich numizmatyków, którzy, wnioskując z ich frekwencji, postulowali polskie ich pochodzenie. Najpełniej postulat ten wyraził M. Gumowski, który dokonał ich pełnej klasyfikacji w ramach ośmiu zasadniczych typów, a następnie rozdzielił między polskie stolice biskupie 2. Pogląd ten, niezwykle efektowny, mocno zakorzenił się w literaturze, choć już w 1960 r. Ryszard Kiersnowski obalił go bez reszty, dowodząc — w pełnej zgodzie z badaczami niemieckimi — że są to monety saskie będące formą eksportu na wschód srebra hercyńskiego, przebijanego głównie w mennicach biskupich 3, Zarazem jednak ten sam uczony przyznał, że wśród najpóźniejszych denarów krzyżowych mogą być polskie naśladownictwa 4. Przypuszczenie to rozbudował Andrzej Mikołajczyk, dopatrując się ośrodków produkcji naśladownictw denarów krzyżowych typu CNP V (krzyż perełkowy) odmiany młodszej w Brześciu Kujawskim, a CNP VII (pastorał) w Gnieźnie 5. Są to właśnie te typy, których reprezentantów znaleziono w Gieczu. O ile jednak znalezisko wisiorka mosiężnego z odciskiem stempla monety w Brześciu świadczy o funkcjonowaniu jakiegoś warsztatu naśladowczego (choć niekoniecznie w Brześciu), to motyw stempla monety wyryty na rogu jelenim z Gniezna moim zdaniem mówi tylko, że rogownik był zaznajomiony z wyglądem denarów krzyżowych.

Nowym elementem w sprawie są badania Adama Kędzierskiego, który wykazał, analizując ogromny skarb ze Słuszkowa pod Kaliszem, że istnieją denary krzyżowe wybite tymi samymi stemplami, co denary wojewody Sieciecha 6. O ile więc wcześniejsze grupy denarów krzyżowych niewątpliwie są — wbrew M. Gumowskiemu, a zgodnie z R. Kiersnowskim — monetami czysto niemieckimi, o tyle w ostatniej ćwierci XI w. pojawiły się wśród tych monet także produkty polskie. Przed pełną publikacją wyników badań A. Kędzierskiego nie można stwierdzić, czy i które z gieckich denarów są polskie (a spośród 6 znalezionych tylko 2 nadają się do dokładniejszej analizy), atrybucja taka jest wszakże niewykluczona, oprócz monety nr 329, nieco wcześniejszej od pozostałych. Na razie jednak wypada konwencjonalnie uznać wszystkie denary krzyżowe z Giecza za monety saskie.

Kolejna w chronologii moneta rozpoczyna poczet numizmatów polskich w Gieczu: jest to denar Władysława Wygnańca typu „książę — św. Wojciech” z wnętrza kościoła. Monety takie znane są ze stosunkowo licznych skarbów i znalezisk luźnych; jest to też pierwszy typ monet polskich (po okresie wczesnopiastowskim) spotykany w Wielkopolsce 7. Tworzy więc continuum z wcześniejszymi denarami krzyżowymi, mimo przesunięcia topograficznego na terenie miejscowości.

Continuum to jednak urywa się raptownie — nie znaleziono żadnych monet z 2. połowy XII i z XIII w., a dopiero pięć monet z wieku XIV. Wszystkie są polskie i wszystkie odkryto wewnątrz kościoła św. Mikołaja.

Najwcześniejszy jest brakteat z gwiazdą i księżycem (nr 116). Choć motyw ten jest na polskich brakteatach bardzo częsty 8, to jednak za każdym razem występuje w innej postaci. W skarbie z Radzanowa pod Płockiem (ok. 1270 r.) było co najmniej 8 monet z takim motywem, w dwóch odmianach wielkości 9. Mniejsze z nich odpowiadałyby wielkością gieckiemu, ale półksiężyc jest na nim cieńszy i bardziej wygięty. W Brzegach nad Nidą znaleziono nieco wcześniejszy skarb, w którym brakteaty z gwiazdą i księżycem stanowiły najliczniejszy typ monet, reprezentowany przez 32 egz. 10. Na monecie z Giecza jednak wał i gwiazda są szczuplejsze. W Wieleniu nad Notecią kilkanaście egzemplarzy w skarbie 11 to też inny typ: brakteat z Giecza jest mniejszy i gwiazda na nim regularniejsza. W mającym wiele analogii do Wielenia skarbie z Sarbska pod Lęborkiem brakteatów z odpowiednim motywem nie było wcale 12. W skarbie z Przyłęku pod Jędrzejowem był jeden brakteat z gwiazdą 6-promienną i księżycem 13, jednak na gieckim brakteacie półksiężyc jest dłuższy a gwiazda położona wyżej w polu. Moneta znaleziona pojedynczo w Kruszwicy 14, która mogłaby tu być najbardziej interesująca, nie została, niestety, zilustrowana ani pomierzona, nie wiemy więc, czy należała do tej samej, co giecka, emisji.

Zbieżność motywu na brakteacie z krakowskim herbem Leliwa jest niemal na pewno przypadkowa. Motyw księżyca i słońca, przedstawiony w kształcie gwiazdy i półksiężyca, sięga głębokiej starożytności i jest spotykany powszechnie na monetach średniowiecznych, w kontekście wskazującym na to, że jest symbolem władzy, i to bardzo mocnym w wyrazie 15. W Wielkopolsce jego stosowanie poświadcza pieczęć miasta Poznania z początku XIV w., na której symboliczne miasto, pod władzą Orła Białego i opieką św. Piotra i Pawła, flankowane jest takimi właśnie parami słońca i księżyca 16. Analogicznie skomponowana, nieco starsza pieczęć Krakowa umieszcza w tym samym miejscu znak osobisty władcy 17, z czego by wynikało, że są to znaki o analogicznej treści. Można więc sądzić, że brakteat z Giecza przedstawia symbol władzy świeckiej, Jest zatem produktem mennicy książęcej, zapewne wielkopolskiej, a w 1. połowie XIV w. może to być moneta Wacława II, Henryka I lub jego synów, Władysława Łokietka, a nawet Kazimierza Wielkiego.

Denar analogiczny do znaleziska z Giecza nr 274 wystąpił dotychczas tylko raz, w skarbie z miejscowości Cieszyno pod Świdwinem 18, w obrębie późnośredniowiecznej Nowej Marchii. Był to wielki, bardzo urozmaicony skarb, jedyny, w którym wystąpiły denary wielkopolskie Kazimierza Wielkiego (kaliskie i poznańskie). Analogiczny do naszego denar był tam — zdaniem Hermanna Dannenberga — podobny pod względem wykonania do kaliskiego. Orzeł w koronie i końcówka legendy ...LONIE sprawiły, że został on przypisany Kazimierzowi Wielkiemu i ujęty wśród monet krakowskich tego króla w Podręczniku M. Gumowskiego i Katalogu E. Kopickiego. Dopiero ten ostatni autor — za moją sugestią — w ostatnio wydanym Ilustrowanym skorowidzu odnotował, że jest to denar wielkopolski. Obecnie, dysponując dwoma egzemplarzami (pierwszy został bardzo precyzyjnie narysowany przez Hermanna Dannenberga) legendę wokół orła można rekonstruować REGIS POLONIE (mógł ją poprzedzać inicjał K) i hipoteza przypisująca ten denar Kazimierzowi Wielkiemu jest coraz bardziej prawdopodobna. Niemniej, drugiej strony ciągle nie udało się objaśnić. Fragment napisu zawiera prawdopodobnie litery ...APIAR+, kończące legendę, Można pod nie podstawiać różne treści, choćby imię arcybiskupa Jarosława, dysponującego przecież prawem menniczym 19, ale prawidłowe rozwiązanie powinno objaśniać jednocześnie i napis, i wizerunek. W każdym razie, widziałbym tu jakiś wielkopolski symbol lokalny.

Trzy monety z ostatnich lat stulecia rozpatrzymy w kontekście następnego wieku. Stulecie XV zaznacza się w materiale numizmatycznym obfitą reprezentacją monet polskich. Przeważają wśród nich najdrobniejsze, denary z koroną i orłem: Władysława Jagiełły (7), Władysława Warneńczyka (19) i Kazimierza Jagiellończyka (12), oraz bliżej nieokreślone, na ogół z powodu niedokładnych opisów Gumowskiego (12) łącznie aż 50. Denary nr 144 i 145 to być może fałszerstwa Władysława z Domaborza. Bardzo podobne wystąpiły w skarbie ze Ślesina pod Nakłem 20 i w skarbie z ul. Kanoniczej w Krakowie 21. Ponadto mamy trzy fałszerstwa pewne i 1 prawdopodobne. Fałszerstwa mogą stanowić zatem 12 % denarów piętnastowiecznych, co jest wielkością dość dużą, ilustrującą plagę fałszerstw drobnej monety, trapiącą Polskę od lat 30. praktycznie aż do końca XV stulecia 22.

Oprócz denarów wystąpiły też 3 kwartniki małe, czyli ternary (monety trzydenarowe) Władysława Jagiełły, rzadkie w skarbach, ale stosunkowo częste w znaleziskach luźnych, oraz kwartnik duży tegoż króla, czyli półgrosz, stosunkowo duża moneta srebrna, największa w zespole znaleziskowym w Gieczu. Kolejne większe monety polskie to trzy znacznie już zdewaluowane półgrosze Jana Olbrachta, często spotykane w luźnych znaleziskach, zapewne z racji pozostawania w obiegu przez wiele dziesięcioleci po wybiciu. Just Ludwik Decjusz w 1526 r. pisał: [Moneta] serenissimi regis Alberti (que pyorunky vocantur) pondere levis et mixtura inequalissima [...]. Hec (electa ac destructa et in alias regiones ducta bona moneta tam antiqua, quam serenissimorum Alexandri et Sigismundi regum) cum Schvidniczensibus atque falsis adulteratis et levibus antiquis in regno ferme sola manet 23.

Godne uwagi są monety obce z XV stulecia: cztery małe srebrne denarki pomorskie (3 ze Szczecina, jeden z Kołobrzegu) i jeden meklemburski, raczej z 1. połowy wieku, oraz halerz ziębicki z drugiej połowy.

Brakteat Chociebuża (nr 111) nie jest mi znany z literatury. Jego atrybucję opieram na motywie stempla, którym jest rak: korpus, odwłok i pierwsza para odnóży ze szczypcami są wyraźnie widoczne, natomiast niewyraźne dalsze trzy pary odnóży ujawniły się dopiero po usilnych oględzinach. Motyw taki znany jest tylko z monet Chociebuża, gdzie pochodzi z herbu miejskiego. Brakteat Chociebuża z przełomu XIII/XIV w. rozpoznał Emil Bahrfeldt 24. Monety chociebuskie znane są też z okresu hiperinflacji tzw. Kipper- und Wipperzeit w latach 1621–1622. Są to również brakteaty z rakiem, dość podobne do naszego, lecz mniejsze i o mniej wydatnym wale otokowym. Świadectwa wcześniejszych emisji tego miasta są bardzo skromne. Gdy w 1621 r. mieszczanie chociebuscy starali się o wznowienie ich prawa menniczego, chcieli wybijać monety in der alten modell 25, a więc wiedzieli, że wcześniej jakieś brakteaty z rakiem bito. W kronice Manliusa zredagowanej w 1570 r. na podstawie zaginionego Fasciculum temporum czytamy: Eodem anno 1483 in baronatu Cottbusiano desiit usus monetae nigrae, cicui a capite bovis nomen, et oboli albi cancro insignati cudi coepere. Ok. 1537 r. rolę miejscowej monety zdawkowej pełnił Cottbuser scherpflin oder krebslin. W rok później zanotowano cenę w halerzach chociebuskich 26. Były tu więc jakieś halerze, zapewne brakteatowe, z wizerunkiem raka. Dotychczas znano jeden tylko egzemplarz, który można było związać z tymi wzmiankami, niegdyś w zbiorze miejskiego Muzeum w Chociebużu, pochodzący ze zbioru rajcy miejskiego H. Ruffa, który pozyskał go w składzie niewielkiego skarbu znalezionego pod tym miastem, wraz z halerzami miejskimi Frankfurtu nad Odrą i Krosna z XVI w. 27. Była to moneta dość podobna do naszej, szczypce raka ułożone były nieco węziej, a jego głowa zakończona trzema klinowatymi wypustkami. Analogiczna była wielkość (0,195 g, 12–14 mm) i kruszec (srebro V próby). Sądząc z kontekstu znaleziskowego, należałoby ją łączyć ze wzmiankami z 1537 i 1538 r. Moneta z Giecza — sądząc z pokroju i metalu, tj. słabego srebra ze śladami bielenia — jest XV-wieczna, raczej z drugiej połowy stulecia. Znakomicie więc przystaje do informacji o nowych, „białych” obolach (tj. halerzach) z 1483 r. Jest to zapewne pierwszy znany egzemplarz z tej emisji.

Wszystkie monety z XV w. wystąpiły na stanowisku 3 (Św. Mikołaj).
Ogółem z XIV–XV w. mamy w Gieczu 66 monet. To spora grupa, pozwalająca na przeprowadzenie porównania z materiałem z innych miejsc. W Gnieźnie na Górze Lecha pozyskano w toku badań 56 monet z tego czasu 28, w Poznaniu na terenie klasztoru dominikanów na Garbarach 23 monety 29, a w Starym Mieście pod Koniem we wnętrzu kościoła romańskiego (bardzo podobne stanowisko) 69 30. Wszystkie te stanowiska wykazują przewagę denarów jagiellońskich, pojedyncze monety wielkopolskie Kazimierza Wielkiego i unikalne egzemplarze nieznanych skądinąd brakteatów. Są też w niewielkiej liczbie denary pomorskie i śląskie. Wspólny wszystkim czterem stanowiskom jest brak monety brandenburskiej i — oprócz Poznania — także czeskiej. Są też różnice. W Gnieźnie i Starym Mieście są krakowskie denary Kazimierza Wielkiego, których obieg rozciągał się na całe królestwo, a których nie ma w Gieczu i w Poznaniu. W Gnieźnie jest aż 10 brakteatów i 1 szeląg krzyżacki, a także monety elbląskie Kazimierza Jagiellończyka. Monet pruskich nie ma w pozostałych miejscach. Gniezno zatem leżało w strefie napływu monety krzyżackiej, która nie docierała do niedalekiego przecież Giecza. Sukcesorem tej monety w jakiejś mierze był pieniądz Prus Królewskich. W zespole poznańskim mamy odpowiednik chociebuskiego brakteatu w postaci halerza miasta Zgorzelca z XV w., a więc również monetę łużycką. Halerze zgorzeleckie wszakże były monetami bitymi obficie, spotykanymi często i dobrze znanymi ze źródeł, gdy giecki brakteat Chociebuża jest unikatem.

Na tle tych stanowisk Giecz wyróżnia się wielkością reprezentacji monety fałszywej (Poznań 1 egz., Gniezno 0, Stare Miasto 1), co jednak w jakiejś przynajmniej mierze może być wynikiem starannych badań zabytków: wyróżnienie fałszywego denara jagiellońskiego (bo o nie tu chodzi) nie zawsze jest proste i oczywiste, a pozostałe zespoły nie były przedmiotem szczegółowego opracowania. Zwróćmy uwagę, że M. Gumowski w zaginionym dziś materiale z Giecza żadnych monet fałszywych nie rozpoznał — podobna sytuacja mogła mieć miejsce w Gnieźnie, z którego większa partia materiału przepadła po wstępnym rozpoznaniu.

Z XV wieku pochodzi też domniemana plomba nr 350, która została opisana przez M. Gumowskiego jako okrągły kawałek ołowiu, z odciśniętymi (czy dwustronnie?) stemplami podobnymi do użytych na denarach. Analogiczne zapewne obiekty znaleziono na zamkach królewskich w Warszawie 31 i na Wawelu 32, w obu wypadkach były to plomby z XV w. (wprawdzie na ich rewersach był nie orzeł, lecz słabo widoczny napis pod koroną, ale rozpoznanie orła przez M.—Gumowskiego mogło być błędne). Ich pochodzenie nie zostało wyjaśnione.

Z XVI w. mamy 55 monet, a więc mniej niż z poprzedniego stulecia. Znaleziono je wyłącznie na stanowisku 3. Obrazują zdumiewające zjawisko: całkowitego odwrócenia kierunku napływu monet. Mamy 7 monet elbląskich, 13 gdańskich, 8 Prus Królewskich i 10 Prus Książęcych, więc 70 % materiału pochodzi z mennic pruskich, z których w XV w. nie mieliśmy ani jednego egzemplarza! Ponieważ wszystko to są monety wybite po 1526 r., zjawisko to należy zaliczyć do skutków przeprowadzonych w latach 1526–1530 reform monetarnych, scalających stopę menniczą i system monetarny Polski i obu części Prus 33. Polskie monety koronne (8 egz.) stanowią tylko uzupełnienie masy monetarnej, której głównym producentem były mennice pruskie. Wszystko to są monety najdrobniejsze, denary i nieznaczna ilość szelągów. Denary pruskie, w katalogach oznaczone jako rzadkie, w świetle obecnych badań są częstym elementem wyposażenia grobów na Mazowszu. Sytuacja pod tym względem w Wielkopolsce nie była rozpoznawana. W Starym Mieście wiek XVI był znacznie skromniej reprezentowany: na 18 monet z tego czasu, z mennic pruskich pochodzi 10 34, tj. 56 %. Potwierdza to rolę mennic pruskich na rynku monetarnym Wielkopolski.

Denary gdańskie bezkrólewia z 1573 r. (nr 325–327) E. Kopicki zamieszcza w Katalogu jako nowe bicie. Inni autorzy domyślają się, że często spotykane egzemplarze w znakomitym stanie są XIX-wiecznymi dobitkami. Znalezisko świetnie zachowanej monety nr 326 wyklucza tę tezę. Takie samo jest świadectwo znalezisk z Kanału Raduni w Gdańsku, gdzie wystąpiły 3 takie denary 35.

Denar Elbląga nr 305 bez daty jest konwencjonalnie przypisywany Zygmuntowi I, tymczasem kształt tarczy świadczy, że pochodzi z czasów Zygmunta Augusta.

Nie było w Gieczu średnich monet polskich — półgroszy bitych do 1511 r. przez Aleksandra i Zygmunta I, kwartników (ternarów) tego ostatniego króla, nie mówiąc już o większych monetach, bitych od 1526 r. Są natomiast dwie obce monety inflacyjne, które na rynku polskim miały się upodobnić właśnie do półgroszy i kwartników: półgrosz świdnicki i trzeciak cieszyński. Półgrosze bite pod imieniem Ludwika Jagiellończyka w Świdnicy, o których czytaliśmy już powyżej w traktacie Decjusza, z wyobrażeniami cytującymi półgrosze polskie, są dobrze znane literaturze 36 i częste w znaleziskach. Trzeciaki cieszyńskie naśladujące kwartniki koronne to monety bardzo rzadkie, nie rejestrowane w polskich skarbach, a ich frekwencja w znaleziskach luźnych nie była dotąd przedmiotem badań. Znalezisko gieckie jest więc tu wyjątkowe.

Tylko w XVI w. obserwujemy napływ monet z państw habsburskich. Denary węgierskie (3 egz.) były popularne w Polsce i są spotykane stosunkowo często w znaleziskach luźnych. Czeski mały pieniądz natomiast jest monetą w Polsce wyjątkową. Oba jednak rodzaje monet miały swe odpowiedniki w Starym Mieście 37. Niewiele, niestety, można powiedzieć o rzekomym groszu białym Kwedlinburga (opactwa kwedlinburskiego?) z 1545 r. M. Gumowski źle tę monetę określił. Szelągi Zygmunta III: ryski i koronny, z ostatnich lat stulecia, stanowią już przejście do kolejnej epoki.

Wiek XVII przyniósł 205 monet, a więc 60 % rozpoznanego materiału. Jak widać na mapie, zanikł napływ monet z mennic na zachód od granic Polski — pojawiły się natomiast liczne mennice wschodnie. Ich wyroby to głównie szelągi, podstawowa moneta drobna tej epoki, będąca przedmiotem inflacji i machinacji monetarnych. Pamiętamy rolę odgrywaną w XVI w. przez monety obojga Prus. Tym razem z tego kręgu pochodzi tylko 12 monet: 10 szelągów Elbląga i 2 Prus Książęcych. Nie tyle kontynuują one udział mennic pruskich w mennictwie polskim, ile — zwłaszcza te pierwsze dyskontują zysk z emisji niskowartościowych monet na polski rynek na rzecz obcego skarbu. Tę samą rolę pełniły szelągi ryskie (14 sztuk) i inflanckie (2), bite, jak elbląskie, pod stemplem królów szwedzkich. Wśród nich kryje się zapewne co najmniej 1 falsyfikat wybity w latach sześćdziesiątych w mołdawskiej mennicy książęcej w Suczawie. Na poły falsyfikatem jest również halerz („obolus”) cieszyński, formalnie — zdawkowa moneta księstwa cieszyńskiego, faktycznie — moneta upodobniona do szeląga i emitowana specjalnie na polski rynek. Przemytnicy sprowadzali te monety m.in. do Wielkopolski i odsprzedawali z zyskiem miejscowym spekulantom, którzy też na nich zarabiali 38.

Oczywiście, oprócz emisji obcych, mamy też w Gieczu szelągi bilonowe krajowe: 7 polskich (w tym 1 fałszywy) i pierwsze tutaj monety litewskie w liczbie 11 szelągów pod stemplem Zygmunta III. Są też najmniejsze monety polskie, denary, bite prawdopodobnie w Krakowie (3 szt.). Te ostatnie monety, jako bardzo drobne, nie były deponowane w skarbach, są więc dziś rzadkie. Grosze natomiast (w Gieczu 1) i półtoraki (w Gieczu 3 polskie i 1 ryski) należą do najczęściej spotykanych monet Zygmunta III. W materiale gieckim wyróżniają się wielkością, należą bowiem do nieco większych monet srebrnych, a nie frakcji najdrobniejszej, która tu zdecydowanie dominuje. Grosz koronny patyna połączyła z szelągiem litewskim Zygmunta III, a znaleziono je wśród pochówków (pod trumną). Można sądzić, że nie był to dar grobowy, ale własność jakiegoś nieboszczyka, ukryta np. w szacie lub bucie. To by tłumaczyło wystąpienie grosza. Kontekst półtoraków nie został, niestety, odnotowany.

Dużą atrakcją są monety wielkopolskich miast z czasów Zygmunta III: Łobżenicy i Poznania. jeszcze niedawno łobżeńskie uchodziły za rzadkie; dopiero uważna rejestracja znalezisk pojedynczych, takich jak gieckie, zmieniła ten obraz. Mennica łobżeńska, choć peryferyczna i bijąca najdrobniejszą monetę: denary i kwartniki, była głównym producentem tej drobnicy w całej Rzeczypospolitej 39. W sumie więc wystąpienie pięciu monet (2 denarów i 3 kwartników) w Gieczu jest raczej skromną reprezentacją tego zakładu. Na ogół monet łobżeńskich jest kilkakrotnie więcej niż konkurencyjnego, współcześnie działającego zakładu miejskiego w Poznaniu. Tymczasem w Gieczu Poznań również reprezentowany jest przez 5 egzemplarzy, wyłącznie kwartników, w tym niezmiernie rzadki okaz z 1605 r. Roboczo zjawisko to spróbujmy wyjaśnić w ten sposób, że gdy Łobżenica — jak wykazały to badania Teofili Opozdy — rozprowadzała swe produkty po całej Rzeczypospolitej 40, Poznań obsługiwał rynek lokalny. Tylko szersze badania, a nade wszystko konfrontacja źródeł archiwalnych ze znaleziskami monet w ostatnim dziesięcioleciu masowego używania wykrywaczy metali, pozwoli na pewniejsze wnioski w tej sprawie.

Oprócz jednej, niedbale opisanej przez M. Gumowskiego, a dziś zaginionej monety, rzekomo śląskiej (nr 114), pozostały nam jeszcze z XVII w. szelągi miedziane Jana Kazimierza, tzw. boratynki, w niebagatelnej liczbie 140 szt. (40 % całego materiału). Mimo wszystko, nie jest to udział szczególnie wysoki. Bywają stanowiska, gdzie liczba tych monet znacznie przekracza połowę. Występują one w zasadzie tylko w granicach ówczesnej Rzeczypospolitej, a i to bez Prus Królewskich, do których nie były wpuszczane. W obiegu utrzymały się do reform Stanisława Augusta ok. 1766 r. Stosunek liczby monet polskich do litewskich (74:100) jest bliski proporcji kwot emisyjnych tych monet pod polskim i litewskim stemplem (77:100) 41 i charakteryzuje zespoły znaleziskowe uformowane stosunkowo późno, po dokładnym wymieszaniu się ich na rynkach obu sfederowanych krajów 42. Tymczasem na rzecz raczej wczesnego dostania się do ziemi większości boratynek z Giecza przemawia ich ogólnie dobry stan, znajdujący swoje odbicie w niezłym poziomie rozpoznania tych monet. Zazwyczaj znalezione luźno szelągi Jana Kazimierza są rozpaczliwie wytarte, wyrzucano je bowiem sto lat po wybiciu. Również za utraceniem ich przez właścicieli raczej jeszcze w XVII w. świadczy bardzo niewielka liczba monet XVIII-wiecznych w Gieczu w ogóle, a ponadto niewielki   wśród szelągów miedzianych Jana Kazimierza udział monet fałszywych (w sposób naturalny odsetek monet fałszywych, ciągle bitych, wzrastał w ciągu dziesięcioleci, gdy monet oryginalnych nie emitowano). Jest ich zaledwie 4, tj. ledwie 3 % wszystkich, gdy np. w wielkim zbiorze znalezisk pojedynczych w Supraślu 6,2 %, a w skarbach średnio ok. 8 % 43.

I to wyczerpuje niemal całkowicie zestaw monet z Giecza. Z XVIII stulecia mamy już tylko 5 monet polskich Augusta III i 3 Stanisława Augusta, miedzianych szelągów i groszy. Dzięki biciu polskich monet w saskich mennicach, powrócił w ten sposób zachodni kierunek napływu pieniądza. Na ogół wiek XVIII wprawdzie nie dominuje, ale przynajmniej sporo waży w materiale znaleziskowym, stanowiąc zresztą przejście do masowych znalezisk z XIX i XX stulecia. Tu tymczasem zamyka listę monet. Nie sądzę, by późniejsze monety po prostu nie były zbierane i rejestrowane, jak to się niegdyś zdarzało, gdy archeolog szukał materiałów znacznie starszych; dostałyby się wtedy do zbioru przynajmniej pojedyncze egzemplarze, z powodu brudu i patyny nie rozpoznane w wykopie. Wszystko wskazuje na to, że po 1768 r. zaprzestano gubić czy świadomie składać monety w kościele św. Mikołaja (dla innych stanowisk, z których monet jest w ogóle niewiele, wolno podejrzewać przypadek). Przyczyny tego mogły być obyczajowe (zmienił się zwyczaj, który sprzyjał dostawaniu się najdrobniejszych monet do ziemi; czy to był tzw. obol zmarłych, czy cokolwiek innego) albo fizyczne (np. położono bruk, który umożliwiał odszukanie i podniesienie zgub, zwłaszcza, jeśli były to monety utracone przy kolekcie w kościele) — albo też nawarstwienia z tego okresu uległy usunięciu przy pracach remontowych przed badaniami archeologicznymi w 1949 r. Absolutny brak późniejszych monet świadczyłby za przyczyną fizyczną, ale z kolei przekonanie o stopniowym zaniku monet już od przełomu XVII i XVIII w. przemawiałoby za przyczynami obyczajowymi.

Koniec jest zagadkowy podobnie jak i początek naszego materiału — nie mamy w Gieczu monet sprzed połowy XI w., czyli z okresu największego znaczenia tej miejscowości. To wszakże jest cecha charakterystyczna wielkopolskich stanowisk osadniczych z tego czasu. Przyczyny tego zjawiska są sporne: Władysław Łosiński twierdzi, że było ono efektem modelu funkcjonowania gospodarki opartej na systemie danin i posług, co wraz z rolą grodu gieckiego jako ośrodka władzy, a nie centrum wczesnomiejskiego, eliminowało tu użytek pieniądza 44. Zagadkowa — ale również obserwowana szerzej — jest też przerwa między Władysławem Wygnańcem a XIV stuleciem. Z kolei dla XV, XVI i XVII wieku inwentarz numizmatyczny z Giecza zdaje się stosunkowo obiektywnie odzwierciedlać napływ najdrobniejszego pieniądza do tej miejscowości i może być użyty do porównań z innymi stanowiskami.

Mennice z XV–XVIII w., których wyroby znaleziono w  Gieczu

Wygląda na to, że czynniki, które uformowały giecki materiał, były różnorodne i zmienne w czasie. Stała przewaga monet drobnych i najdrobniejszych przy zupełnym braku względnie grubych (ani jeden grosz praski, ani jeden trojak Zygmuntowski czy szóstak Jana Kazimierza!) wskazuje przede wszystkim na przypadkowe zguby (zwłaszcza przy kolekcie) i może magię wymagającą monety jako rekwizytu (w tym zwłaszcza obol zmarłych 45. Który z tych czynników w jakim przypadku zadziałał — odpowiedzieć może tylko archeolog analizujący kontekst każdej monety z osobna.

W aspekcie czysto nummograficznym zaobser­wowaliśmy w Gieczu nie­zna­ną monetę wielkopolską z początku XIV w., drugi egzemplarz tajem­niczego denara polskiego z gwiazdą z tegoż stulecia, zidentyfikowaliśmy zapewne monetę chociebuską z 1483 r., znaną dotąd tylko ze źródeł pisanych, odnotowaliśmy ciekawe dane do badań fałszerstw denarów polskich w XV w. oraz interesujący zestaw drobnych monet poznańskich i łobżeńskich z XVII w. Pozwala to uznać zasób znalezisk gieckich za ważki dla nauki.


Katalog monet


Przypisy

1 Dziękuję Dyrektorowi Muzeum, panu mgr Andrzejowi Kaszubkiewiczowi, Kierownikowi Rezerwatu, panu mgr Edwinowi Dzięciołowskiemu, oraz jego współpracownikom, paniom mgr Elżbiecie Indyckiej i mgr Teresie Krysztofiak, za umożliwienie badań i życzliwą pomoc.
2 M. Gumowski, Corpus nummorum Poloniae, z. 1, Monety X i XI w., Kraków 1939, s. 109–192.
3 R. Kiersnowski, Pieniądz kruszcowy w Polsce wczesnośredniowiecznej, Warszawa 1960, s. 191–203.
4 R. Kiersnowski, op. cit., s. 324–325.
5 A. Mikołajczyk, Czy pod koniec XI wieku naśladowano w Brześciu Kujawskim denary krzyżowe?, „Prace i Materiały Muzeum Archeologicznego i Etnograficznego w Łodzi. Seria Numizmatyczna i Konserwatorska”, nr 5, 1985, s. 21–27.
6 Wystąpienie A. Kędzierskiego na konferencji w Komisji Numizmatycznej Komitetu Nauk Historycznych PAN, 12 XII 1997.
7 S. Suchodolski, Mennictwo polskie w XI i XII wieku, Wrocław 1973, s. 83.
8 W. Kopicki, Polskie brakteaty guziczkowe. 2 poł. XIII –1 poł. XIV w. Próba interpretacji, Warszawa 1997, s. 55, łączy wszystkie przedstawiające go monety w jeden typ, co nie wydaje mi się słuszne.
9 E. Jędrysek-Migdalska, Skarb brakteatów z Radzanowa nad Wkrą, Płock 1976, nr 17–18.
10 M. Gumowski, Wykopalisko monet z XIII w. w Brzegach nad Nidą, Kraków 1917, nr 70.
11 K. Beyer, Wykopalisko wieleńskie (Filehne), Warszawa 1876, nr 37.
12 H. Dannenberg, Zwei unweit Leba gemachte Münzfunde, „Zeitschrift für Numismatik”, Bd. XII, 1885, s. 280–306.
13 B. Paszkiewicz, Brakteaty polskie w 1. tercji XIV w., „Wiadomości Numizmatyczne”, R. XXXVIII, 1994, z. 1–2, s. 45, nr 50.
14 S. Suchodolski, Kruszwica, pow. Inowrocław. Monety z badań wykopaliskowych z lat 1948–1973, „Wiadomości Numizmatyczne”, R. XVIII, 1974, z. 2, s. 113.
15 B. Paszkiewicz, Brakteaty polskie, s. 4–6.
16 Insygnia miast polskich. Katalog wystawy, Poznań 1992, s. 55, nr 77.
17 Ibidem, s. 50, nr 38.
18 H. Dannenberg, Zur Pommerschen und Mecklenburgischen Münzkunde, VII, Der Denarfund von Teschenbusch, „Zeitschrift für Numismatiki”, Bd. VI, 1879, s. 128, nr 48. Egzemplarz ten trafił następnie do zbioru Antoniego Ryszarda, zob. A. Ryszard, Denary polskie z XIVgo i XVgo wieku ze zbioru A. Ryszarda, „Wiadomości Numizmatyczno-Archeologiczne”, 1891, nr 4, szp. 246, poz. 2; stamtąd do kolekcji Potockich w Krakowie, zob. M. Gumowski, Podręcznik numizmatyki polskiej, Kraków 1914, s. 168; gdzie zaginął w 1945 r.
19 J. Korytkowski, Arcybiskupi gnieźnieńscy. Prymasowie i metropolici polscy, Poznań 1888, t. I, s. 124.
20 B. Pietroń, Skarb denarów z XV w. ze Ślesina pod Nakłem, „Wiadomości Numizmatyczne”, R. XXXIV, 1990, z. 1–2, s. 30–38.
21 B. Paszkiewicz, Dwa skarby denarów jagiellońskich z Krakowa, „Notae Numismaticae — Zapiski Numizmatyczne”, t. I, 1996, s. 107–126. Tamże uzasadniam przekonanie, że denary Kub. III/2 nie są, wbrew opiniom starszej literatury, monetami Jana Olbrachta, lecz Kazimierza Jagiellończyka.
22 B. Paszkiewicz, Książęta i fałszerze, [w:] XI Ogólnopolska Sesja Numizmatyczna w Nowej Soli, Poznań [w druku].
23 J. L. Decii, De monete cussione ratio, [w:] Mikołaja Kopernika rozprawy o monecie i inne pisma ekonomiczne oraz J. L. Decjusza Traktat o biciu monety, opr. J. Dmochowski, Warszawa [1923], s. 120.
24 E. Bahrfeldt, Das Münzwesen der Mark Brandenburg von ältesten Zeiten bis zum Anfange der Regierung der Hohenzollern, Berlin 1889, s. 276–7, nr 763.
25 E. Bahrfeldt, Das Münzwesen der Mark Brandenburg unter den Hohenzollern bis zum Grossen Kurfürsten, von 1415 bis 1640, Berlin 1895, s. 359.
26 E. Bahrfeldt, Zur Münzkunde der Niederlausitz im 13. Jahrhundert, „Niederlausitzer Mitteilungen”, Bd. XVII, 1926, 2. H., s. 144–145 [reed. w: E. Bahrfeldt, Zur Münzkunde der Niederlausitz, Leipzig 1980].
27 J. Haevecker, Cottbuser Münzen und Marken, Berliner Münzblätter, N.F., Bd. IV, 1912, s. 435–436.
28 S. Kubiak, Znaleziska monet z lat 1146–1500 na terenie Polski. Inwentarz, [w druku], nr 312/II, III, VII.
29 Tamże, nr 616/XII.
30 Tamże, nr 709.
31 Informacja p. Marcina Rudnickiego.
32 J. Natkaniec-Frasiowa, Nieznana plomba Władysława Warneńczyka znaleziona na Wawelu, „Wiadomości Numizmatyczne”, R. XXXIII, 1989, z. 1–4, s. 58–61.
33 Z. Żabiński, Systemy pieniężne na ziemiach polskich, Wrocław 1981, s. 93, 164.
34 A. Żaczek, Muzeum Okręgowe w Koninie, Dział historyczny, „Sprawozdania Numizmatyczne”, 1987, s. 15.
35 J. Dutkowski, Monety z Kanału Raduni, „Wiadomości Numizmatyczne”, R. XXXI, 1987, z. 4, s. 220.
36 U. Zgorzelska, Rola półgroszy świdnickich w reformie monetarnej z lat 1526–1528, „Wiadomości Numizmatyczne”, R. XVIII, 1974, z. 4, s. 193–209.
37 A. Żaczek, op. cit.
38 A. Mikołajczyk, Obieg pieniężny w Polsce Środkowej w wiekach od XVI do XVIII, Łódź 1980, s. 48.
39 B. Paszkiewicz, Skarb monet z 1 połowy XVII w. znaleziony w Starej Wsi pod Białą Rawską. Przyczynek do mennictwa łobżeńskiego, „Wiadomości Numizmatyczne”, R. XXXV, 1991, z. 3–4, s. 170–173.
40 T. Opozda, Mennica łobżenicka, Wrocław 1975, s. 35; autorka nie znała jeszcze żadnego znaleziska tych monet z Wielkopolski wobec licznych znalezisk na wschodzie.
41 W. Niemirycz, Polska moneta miedziana w XVII wieku, Białystok 1979, s. 27.
42 B. Paszkiewicz, Monety z badań archeologicznych w Jakuszowicach. W sprawie chronologii monet raciborskich w późnym średniowieczu, „Notae Numismaticae — Zapiski Numizmatyczne”, t. II, 1997, s. 189.
43 B. Paszkiewicz, Znaleziska numizmatyczne pod Monasterem Błahowieszczeńskim w Supraślu, „Prace i Materiały Muzeum Archeologicznego i Etnograficznego w Łodzi. Seria Numizmatyczna i Konserwatorska”, nr 11, 1996, s. 51–52.
44 S. Suchodolski, Jeszcze o początkach gospodarki towarowo-pieniężnej na ziemiach polskich. Uwagi na marginesie prac Władysława Łosińskiego, „Wiadomości Numizmatyczne”, R. XXXIX, 1995, z. 1–2. s. 67–70; W. Łosiński, W sprawie początków gospodarki towarowo-pieniężnej w Polsce wczesnośredniowiecznej uwag ciąg dalszy, ibidem, s. 72–75.
45 Por. celne uwagi S. Suchodolskiego, Magia czy roztargnienie? Kilka uwag o tzw. drobnych znaleziskach monet, „Archaeologia Historica Polona”, t. 5, 1997, s. 193–201.
46 Część monet została po oczyszczeniu, a przed zważeniem i zakonserwowaniem, pokryta dość grubą warstwą lakieru ochronnego.
47 Zob. jednak E. Mrowiński, Monety Rygi, Warszawa 1986, s. 75 — wśród fikcyjnych dat na fałszywych szelągach Krystyny nie wymienia takiej.
48 Mennice cesarskie na Śląsku były w tym okresie przez wiele lat nieczynne. Nie było też śląskich 3-krajcarówek w 1664, 84, 94, czy 1704 r. Gumowski nie podał imienia cesarza, więc albo go nie było, albo było w nieczytelnych skrótach.
Gród w Grzybowie Muzeum Pierwszych Piastów na Lednicy Rezerwat Archeologiczny – Gród Piastowski w Gieczu
Grodziszczko 2, 63–012 Dominowo
Pajączek -- najlepszy polski edytor stron WWW